Hej, błagam pomocy.....
Znam mojego przyjaciela 11 lat.
Nie było między nami jakieś wielkiej miłości, ani nic z tych rzeczy, chociaż faktycznie od jakiś dwóch lat było inaczej między nami.
Taka chemia jakby.
W zeszłym roku byliśmy na krótkim wypadzie. Było miło ale do niczego nie doszło.
W te wakacje..... poszło..... poszliśmy do łóżka.
To była nasza wspólna decyzja. Świadoma.
W końcu nie mamy po 15 lat.... (Mamy prawie 30, na głowę oczywiście) 
I cóż, po powrocie z wakacji jeszcze kilka razy się spotkaliśmy,
jako "kochankowie" potem boom,
nie wracamy do tego tematu, cisza.
Gadamy o wszystkim tylko nie o seksie, nie o tym co się stało między nami.....
Próbowałam nakierować rozmowę na temat seksu ale zmieniał temat, albo cisza.
Ja w sumie też się nie zabierałam za ten temat.
Może powinnam na ostro z nim?
Wziąć za łapę i powiedzieć
STARY, O CO TOBIE CHODZI, CZEMU UNIKAMY TEMATU NASZEGO SEKSU, CZEMU JEST TERAZ TAK PUSTO MIĘDZY NAMI.....
Co ważne, podczas tego naszego pierwszego razu....
hmmmm nie wyszło nam.....
nie był z siebie dumny....
przez chwilę myślałam że to było powodem odcięcia się jego ode mnie, że mu po prostu głupio ale nie.....
To nie to chyba...... nie wiem, pomóźcie mi..... dajcie jakieś rady....
Cholernie mi głupio, straciłam go jako przyjaciela 
aaaa i nie piszcie POROZMAWIAJ Z NIM,
po pierwsze nie chce na niego naciskać a po drugie on nie mówi o swoich uczuciach.
Dopiero czas pozwala mu się otworzyć 
ehhh, więc co myślicie?
Czemu się tak odciął?
a) źle mu było ze mną i po prostu nie chce tego kontynuować
b) dobrze było ale męska duma urażona "niemocą" kazała mu spieprzać ode mnie
c) zakochał się i ucieka.....
nie wiem sama.....
