Witam Was, dawno mnie tu nie było, nawet nie wiem, ile osób mnie jeszcze pamięta
Mało istotne, mam dość duży problem...
Mianowicie: pobieramy się w lipcu przyszłego roku, z racji tego, że ja nie pracuję, a mój nie zarabia kokosów, rodzice postanowili zafundować nam salę oraz alkohol - reszta to nasza broszka, że tak powiem
No i tutaj zaczyna się w.w. problem...
Mój Luby pochodzi z drugiego końca Polski, dlatego siłą rzeczy część jego gości nie przyjedzie, natomiast moi chcą okroić jak najbardziej listę, ponieważ wychodzi to mniej więcej tak, że będzie około 36 osób od Niego, 58 ode mnie.
Na początku miało być tak, że każda strona płaci za swoich. Ok. Tyle, że mojemu tacie w pracy naopowiadali, że w takiej sytuacji trzeba dzielić koszty na połowę, czyli siłą rzeczy jego rodzice będą płacić za moich... argumentując to tym, że w końcu pieniądze później i tak dostajemy wspólnie... Jego rodzice się nie zgadzają na taki układ, moi nie chcą popuścić...
Co o tym myślicie? Czyja strona ma rację? Wreszcie dojdzie do tego, że całkiem wszystko odwołam, bo już na to szarpanie się nie mam siły... Teraz wymyślili, że my też zaprosimy tyle samo ludzi, żeby było sprawiedliwie. Tyle tylko, że chcą wykreślić osoby, na których mnie zależy....
Aż mi się tego wszystkiego odechciewa....