Skocz do zawartości

Babskiswiat.net używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem

Mahjong
Opis: Nieśmiertelna gra. Mahjong html5 online.

2048
Opis: Hit 2014. Prosta, logiczna i niezwykle wciągająca gra 2048.


Saper
Opis: Saper - kto nie zna tej gry...

Zdjęcie

Adopcja


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
21 odpowiedzi w tym temacie

#1 Sajuri

Sajuri
  • Użytkownik
  • 11336 postów

Napisano 30 czerwiec 2011 - 11:21

Nie wiem czy taki temat jest jesli tak to z góry przepraszam .
Po dzisiejszej rozmowie z jedna forumka :-P pomyslałam że założe.
Co sadzicie o adopcji ? gdybyscie nie mogli mieć dzieci podjelibyscie sie jej ?
bo ja biore adopcje pod uwage gdyby nam sie udało. Dzieki temu moge dać komuś rodzine, dom, miłość.
Zreszta my nawet o niej myslimy jesli bedziemy miec własne.
Nie dawno po długich 4 letnich staraniach znajoma zaadoptowała chłopca. Bardzo sie ciesze z jej szcześcia.
Prosilam o wszystko, zeby cieszyc sie zyciem.
Dostalam zycie, zeby cieszyc sie wszystkim

#2 harry84

harry84
  • Zbanowani
  • 890 postów

Napisano 30 czerwiec 2011 - 11:29

Co sadzicie o adopcji ?

Jak najbardziej podziwiam ludzi, którzy się na nią decydują i potrafią dac miłość i dom dzieciom, które los niestety przykro doświadczył...

gdybyscie nie mogli mieć dzieci podjelibyscie sie jej ?

Tu ciężko odpowiedzieć... bo to jednak sytuacja hipotetyczna i trudny temat... więc nie wiem. Teraz kiedy wiem, że będę ojcem własnego dziecka, utwierdzam się w przekonaniu, że na dzień dzisiejszy nie potrafiłbym adoptować dziecka, nie umiałbym dać mu tyle miłości i być dla niego ojcem takim na jakiego zasługuje... po prostu tak czuję i nic z tym nie zrobię. Odkąd w ogóle zacząłem myśleć o dzieciach, odpowiedź na kwestię adopcji była dla mnie zawsze jednoznaczna: nie nadaję się do tego.
"Każdy może być ojcem, ale trzeba być kimś naprawdę wyjątkowym, żeby być tatą..."
Dołączona grafika
www.rakszyjki.pl> STOP rakowi szyjki macicy

#3 Madź

Madź

    heksa

  • Użytkownik
  • 4069 postów

Napisano 30 czerwiec 2011 - 11:32

Ja bym z chęcią zaadoptowała jakieś dzieciątko, ale nie już tylko za parę lat.
I niekoniecznie niemowlaka, bo jakbym na siłę chciała pchać się znowu w pieluchy to bym w nową ciążę zaszła. A przecież jest tyle niewinnych dzieci, które potrzebują miłości, akceptacji i rodziny, a których nikt nie chce :-(
“One, remember to look up at the stars and not down at your feet.
Two, never give up work. Work gives you meaning and purpose and life is empty without it.
Three, if you are lucky enough to find love, remember it is there and don't throw it away.”
 

#4 Sajuri

Sajuri
  • Użytkownik
  • 11336 postów

Napisano 30 czerwiec 2011 - 11:55

I niekoniecznie niemowlaka

chyba o tego niemowlaka nie tak łatwo.. ... ta znajoma adoptowałam juz 9 miesieczne.
Wiadomo wolałabym maluszka bo starsze jest juz ukształtowane w jakis sposób.
Ale we mnie sa takie pokłady uczuć że wiem iż mimo że nie byłoby łatwo - dalibysmy rade
Poza tym... to nie rzecz aby mówić : chce ładne, małe i słodkie. Tylko mały człowiek pragnacy domu i ciepła.

a tu troche o tym jakie warunki trzeba spelnic by sie starac o adopcje : ( zrodło - maluchy.pl )
Rodziny lub osoby samotne zainteresowane opieką zastępczą powinny zgłosić się do najbliższego Ośrodka Adopcyjno Opiekuńczego, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie lub Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Tam, podobnie jak w przypadku adopcji, odpowiedni pracownik powinien udzielić rodzinie wyczerpującej informacji na temat wymagań formalnych, formy szkolenia oraz umówić z kandydatami pracownika socjalnego na wywiad środowiskowy w miejscu ich zamieszkania.
Szczegółowe wymagania wobec kandydatów do pełnienia funkcji rodziny zastępczej określa Ustawa z dnia 12.03.2004 r. o Pomocy Społecznej w art.73, pkt. 1:
" Pełnienie funkcji rodziny zastępczej może być powierzone małżonkom lub osobie niepozostającej w związku małżeńskim, jeżeli osoby te spełniają następujące warunki:

dają rękojmię należytego wykonywania zadań rodziny zastępczej;
mają stałe miejsce zamieszkania na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej;
korzystają z pełni praw cywilnych i obywatelskich;
nie są lub nie były pozbawione władzy rodzicielskiej, nie są ograniczeni we władzy rodzicielskiej ani też władza rodzicielska nie została im zawieszona;
wywiązują się z obowiązku łożenia na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby, gdy ciąży na nich taki obowiązek z mocy prawa lub orzeczenia sądu;
nie są chore na chorobę uniemożliwiającą właściwą opiekę nad dzieckiem, co zostało stwierdzone zaświadczeniem lekarskim;
mają odpowiednie warunki mieszkaniowe oraz stałe źródło utrzymania;
uzyskały pozytywną opinię ośrodka pomocy społecznej właściwego ze względu na miejsce zamieszkania;"

Ta sama Ustawa w art. 74, punkt 1 dzieli rodziny zastępcze na:

spokrewnione z dzieckiem;
niespokrewnione z dzieckiem;
zawodowe niespokrewnione z dzieckiem:
wielodzietne
specjalistyczne
o charakterze pogotowia rodzinnego
W rodzinie zastępczej, o której jest mowa w pt. 3a) umieszcza się w tym samym czasie nie mniej niż troje i nie więcej niż sześcioro dzieci. Wyjątkiem mogą być liczne rodzeństwa.
W rodzinach, o których jest mowa w pt. 3b) umieszcza się dzieci niedostosowane społecznie lub dzieci z różnymi dysfunkcjami, problemami zdrowotnymi wymagającymi szczególnej opieki i pielęgnacji. W rodzinie tej może wychowywać się w tym samym czasie nie więcej niż troje dzieci.
W rodzinach, o których jest mowa w pt. 3c) umieszcza się nie więcej niż troje dzieci na pobyt okresowy do czasu unormowania sytuacji życiowej dziecka, nie dłużej niż na 12 miesięcy, w szczególnie uzasadnionych przypadkach z możliwością przedłużenia o nie więcej niż 3 miesiące.
Po sprawdzeniu wymagań formalnych podczas rozmowy i wywiadu środowiskowego kandydaci przechodzą szkolenie grupowe podobnie jak w przypadku rodzin adopcyjnych. W tym czasie gromadzą też wymagane dokumenty i zaświadczenia. W zależności od ośrodka mogą występować tu nieznaczne różnice, lecz najczęściej są to:

zaświadczenie o braku zdrowotnych przeciwwskazań do sprawowania opieki zastępczej wydane przez lekarza pierwszego kontaktu dla obojga kandydatów osobno
zaświadczenie o zatrudnieniu i o dochodach; jak wyżej; w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą wypis z rejestru oraz PIT za ostatni rok
własnoręczne oświadczenie o niekaralności obojga małżonków osobno

W przypadku uzyskania pozytywnej kwalifikacji po szkoleniu rodzina może rozpocząć właściwe starania o dziecko. Również na tym etapie mogą liczyć na pomoc Ośrodka Adopcyjno Opiekuńczego lub PCPR, obie te instytucje dysponują bowiem informacjami dotyczącymi dzieci oczekujących na miejsce w rodzinach zastępczych na danym terenie. Umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej następuje na podstawie orzeczenia sądu po wcześniejszym złożeniu przez kandydatów wniosku dotyczącego konkretnego dziecka.
Wszystkie rodziny zastępcze pełnią ściśle określone zadania wobec dzieci i ich rodzin. Zapewniają bezpieczny i spokojny dom dzieciom i czas na pokonanie trudności i problemów, które stały się przyczyną umieszczenia dziecka w rodzinie zastępczej jego rodzicom. Opiekunowie otrzymują pomoc pieniężną na częściowe pokrycie kosztów utrzymania dziecka w wysokości określonej przez wyżej wymienioną Ustawę w zależności od rodzaju rodziny zastępczej. Wszystkie podlegają również kontroli Sądu i organu finansującego rodzinę.

[ Dodano: 2011-06-30, 12:59 ]
jest taki ładny wiersz o adopcji ...
Kiedyś, kiedyś...chyba w maju?
na ulicy...? lub w tramwaju...?
moją mamę spotkał tata.
Los obojgu figla spłatał
bo choć inne mieli plany,
czuli, że są...zakochani!

"Nie do wiary", myślał tata,
"Ja i miłość?!" Koniec świata!".

"Och, och, och..." szeptała mama,
chyba kocham tego pana...".

Tak zaczęło się to wszystko.
Wkrótce było weselisko,
pokój z kuchnią (na początku),
sto usmiechów w każdym kątku,
w dzień tysiące chwil uroczych,
gwiazdy spadające w nocy
(potem piasek w oczach z rana)
i...czekanie na bociana.

Ale bocian - sami wiecie -
woli włóczyć się po świecie,
szukać żab na całym globie,
zamiast dzieci dźwigać w dziobie.

Zresztą może ja się mylę?
Wszędzie jest niemowląt tyle...
Może to nie boćka wina?
Może inna jest przyczyna...?

Tak czy owak, mama z tatą,
choć od lat czekali na to,
choć szukali w krąg pomocy,
choć robili, co w ich mocy,
żeby zostać rodzicami,
ciągle byli sami. Sami!

Innym mamom, w wielkich brzuszkach,
słodko biły już serduszka
synków małych jak landrynki
i córeczek jak malinki.

A u mojej mamy - cisza...
Tylko tata czasem słyszał,
jak po domu nocą drepce
i cichutko (do mnie...?) szepcze:
- tak bym cię przytulić chciała,
okruszynko moja mała...

Wreszcie tata rzekł: - kochanie...
Jest też inne rozwiązanie.
Nie mogliśmy sprawić sami,
by maluszek był tu z nami,
ale go kochamy przecież!
Może on jest już na świecie?
Tak jak w bajkach - hen, daleko,
za górami i za rzeką...?
Trzeba tylko go odnaleźć.

Nie wahali się więc wcale!
Spakowali ciepłe ciuszki,
stertę pieluch, trzy poduszki,
odrzutowy samolocik
(prezent od szalonej cioci),
lalkę, mleko, bukiet bratków,
kaftaników sto (od dziadków),
kocyk w kratkę, kocyk z kotkiem,
tuzin smoczków i grzechotkę,
boćka z pluszu, czapkę w kwiatki,
niespodziankę od sąsiadki,
szampon, mydła, tran, mazidła
i...pognali jak na skrzydłach!

Przyjechali w samą porę,
bo różowy, śmieszny stworek
(cztery kilo i pięć deka)
już się nie mógł ich doczekać.

Kiedy mnie przywieźli z dala,
tata mało nie oszalał,
dziadek po chusteczki latał
i tłumaczył, że ma katar,
wujek szeptał: "Moja klucho!",
babcia całowała w ucho,
piesek mi przynosił piłkę,
a mamusia, przez pomyłkę,
kaszką częstowała gości
i wciąż śmiała się z radości.

A co dalej?

Dalej było już zwyczajnie
- raz ciekawie, raz banalnie -

przytulanki i swawole,
rower, wrotki i przedszkole,
bajki, rosół, śnieg i narty,
bałwankowy nochal z marchwi,
czasem mina nadąsana,
bo znów stłukły się kolana,
czasem żarty i chichotki,
figle z tatą, z mamą plotki...

Nic w tym nie ma niezwykłego!
Może tylko prócz jednego -
kiedy widzę gdzieś bociany,
to przytulam się do mamy...
I z uśmiechem myślę o tym,
że choć przez bocianie psoty
nigdy mnie nie miała w brzuszku,
wciąż nosiła mnie w serduszku.

Prosilam o wszystko, zeby cieszyc sie zyciem.
Dostalam zycie, zeby cieszyc sie wszystkim

#5 kjujiczek

kjujiczek
  • Użytkownik
  • 1845 postów

Napisano 30 czerwiec 2011 - 14:20

Trudno mi powiedzieć co bym zrobiła, gdyby się okazało, że nie mogę mieć swoich dzieci. Niewykluczone, że zdecydowałabym się na adopcję. Zobaczę jak sobie dam radę ze swoim dzieckiem, może odnajdę się w roli matki, może tak mi się to spodoba, że kiedyś pomyślę o obdzieleniu miłością jakiegoś maluszka z domu dziecka. Czas pokaże.
Dołączona grafika
Dołączona grafika

#6 magdaaaaa

magdaaaaa

    ..lekko próżna flirciara..

  • Użytkownik
  • 23947 postów

Napisano 23 lipiec 2011 - 17:32

sajuri wrzuciłas artykuł dotyczacy rodzin zastepczych a nie adopcji .
ja bym sie predzej zdecydowała na rodzin zastepcza a nie adopcje , na status rodzinyz astepczej czesto czeka sie szybciej, proces adopcyjny jest baardzo długi zazwyczaj <bezradny></span>
no i dziecko z domu dziecka wymaga mnóstwo ptracy , cierpliwosci , ciepla , to nie jest ,mała grzeczna dziewczynka z loczkami , jak na reklamach , czy plakatach. <bezradny></span>

czemu mi dałeś wiarę w cud

a potem odebrałaś wszystko
 


#7 Marzycielka24

Marzycielka24
  • Użytkownik
  • 4618 postów

Napisano 23 lipiec 2011 - 19:51

no i dziecko z domu dziecka wymaga mnóstwo ptracy , cierpliwosci , ciepla , to nie jest ,mała grzeczna dziewczynka z loczkami , jak na reklamach , czy plakatach.


magdaaaaa, ujęła sedno... Często człowiek mów- ja to bym adoptował/adoptuje... Tylko, że pomijając długość i skomplikowanie samego procesu- co jest do przejścia, pozostaje jeszcze kwestia przeżyć dziecka, jego lęków, zaniedbania- wieluuu problemów, które wymagają być może większego zaangażowania nawet niż w momencie posiadania własnego dziecka. Bo swoje dziecko człowiek wychowuje i zapewnia o miłości od początku- tu trzeba naprawić jeszcze błędy przeszłości i przekonać dziecko, że też ma prawo do szczęścia i nikt mu go już nie odbierze- a dzieci te najczęściej są bardzo nieufne...

Swoją drogą znam przypadek, gdzie rodzina adoptowała 10 letniego chłopca- w wieku 16 lat trafił do domu dziecka z powrotem- okres dojrzewania, nie mogli sobie poradzić, bo to geny na pewno, więc oddali... W głowie się nie mieści :roll:

#8 magdaaaaa

magdaaaaa

    ..lekko próżna flirciara..

  • Użytkownik
  • 23947 postów

Napisano 23 lipiec 2011 - 20:05

dzieci te najczęściej są bardzo nieufne...

i potrafia swoich nowych opiekunów wystawiac na próbe i wtedy ich zachowanie bywa straszne .

Swoją drogą znam przypadek, gdzie rodzina adoptowała 10 letniego chłopca- w wieku 16 lat trafił do domu dziecka z powrotem- okres dojrzewania, nie mogli sobie poradzić, bo to geny na pewno, więc oddali... W głowie się nie mieści

i to jest tragiczne , chyba by lepiej było dla tego dziecka gdyby został w placówce . pytanie czy gdyby z własnym dzieckiem mieli takie problemy czy wtedy, by je oddali <hmm></span> , no ale to nie jest nasze dziecko to mozna oddac , jak przestało sie podobac. Mysle , ze nie ma dziecka , którego nie da sie wrzucic na odpowiednie tory , tylko nie kazdy to potrafi , ma serce, cierpliwosc czy wiedze .

czemu mi dałeś wiarę w cud

a potem odebrałaś wszystko
 


#9 12Ilona

12Ilona
  • Użytkownik
  • 21 postów

Napisano 18 styczeń 2016 - 14:09

Jeśli ktoś podejmuje się wyzwania jakim jest adopcja to bardzo pochwalam zachowanie takiej osoby. Uważam, ze to nie łatwe by pokochać obce dziecko jak swoje. Jednak jeśli ktoś jest zdeterminowany i wie, ze da radę to nie widzę żadnych przeciwskazań. Na początku warto ustalić wszystkie zasady z partnerem i podjąć decyzję o tym, czy wyjawi się dziecku w przyszłości, że nie jest się biologicznymi rodzicami. Trzeba być naprawdę mocno zdecydowanym i odpowiedzialnym człowiekiem by podjąć tak ważną decyzję, która zaważy na całej rodzinie i przyszłości bezbronnego dziecka. 



#10 MagdaH

MagdaH
  • Użytkownik
  • 37 postów

Napisano 22 kwiecień 2017 - 20:36

Podziwiam, ale ja bym nie dała rady. Tak mi się wydaje. Może to też kwestia tego jak ktoś bardzo dziecka pragnie. Jeśli para stara się i nie wychodzi, ale wie, że to spełnienie marzeń to pewnie taka decyzja mimo iż na pewno trudna jest jakby normalna.

Jeśli by się u nas zdarzył cud i bym zaszła w ciążę to myślę, że bym się ucieszyła i kochała tego malucha. Jednak nie czuję pustki, że tego nie będzie, więc może dlatego trudno mi sobie wyobrazić adopcję. Ale jest to czyn bardzo piękny, bo stwarza się komuś dom.

 

Mam znajomego, który zaadoptował dwie siostrzyczki, jedna była malutka więc w sumie nie mają z nią większych problemów, ale starsza pamiętała co była w rodzinnym domu (a tam był tylko alkohol) i długo leczyli jej lęki. Jak czasem opowiadał to serce pękało, ale na szczęście teraz już jest dobrze.

 

My często od cioć dobrych słyszymy, że powinniśmy zaadoptować, bo jak to bez dzieci. Nie znoszę tego.



#11 Kobejto_100

Kobejto_100
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 17 marzec 2018 - 14:56

Bardzo trudny temat i trudno gdybać. Bo nigdy nie wiadomo co by się zrobiło gdyby...



#12 Aspirynkaaa

Aspirynkaaa

    I do!

  • Użytkownik
  • 3557 postów

Napisano 30 sierpień 2018 - 21:23

Odkąd jestem mamą swoich dzieci wiem, że nie mogłabym adoptować dziecka. Może być to oznaką mojego złego charakteru, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - nie umiałabym TAK pokochać obcego dziecka.

-Mamusiu, czy miałaś kiedyś marzenie?

-Miałam, idzie teraz koło mnie i trzyma mnie za rękę! dzieci139.gifdzieci139.gif


#13 Tilia

Tilia
  • Użytkownik
  • 9425 postów

Napisano 01 wrzesień 2018 - 12:18

@Aspirynkaaa może byłoby inaczej gdybyś nie mogła mieć swojego dziecka? wtedy uczucia do tego obcego byłyby inne? jak myślisz?


"Ani małżeństwo ani dziecko nie są obowiązkowym punktem programu na który trzeba się zdecydować. Obowiązkowa jest tylko miłość"

JkIEp1.png

#14 Aspirynkaaa

Aspirynkaaa

    I do!

  • Użytkownik
  • 3557 postów

Napisano 02 wrzesień 2018 - 10:37

@Tilia od wczoraj napisałam 3 odpowiedzi, wszystkie skasowałam. Nie wiem.
Może kiedy się zgadamy na FB, to Ci wytłumaczę o co mi chodzi.

-Mamusiu, czy miałaś kiedyś marzenie?

-Miałam, idzie teraz koło mnie i trzyma mnie za rękę! dzieci139.gifdzieci139.gif


#15 Tilia

Tilia
  • Użytkownik
  • 9425 postów

Napisano 11 wrzesień 2018 - 21:33

@Aspirynkaaa ale ja rozumiem o co Ci chodzi :) tylko zadałam pytanie z innej beczki z ciekawości czy uważasz, że Twoje postrzeganie byłoby inne. Rozumiem, że trudno Ci to teraz określić mając dziewczynki i ciężko Ci wrócić myślami do czasu jak ich nie było i wymazać uczucia do nich ;) 


"Ani małżeństwo ani dziecko nie są obowiązkowym punktem programu na który trzeba się zdecydować. Obowiązkowa jest tylko miłość"

JkIEp1.png

#16 Aspirynkaaa

Aspirynkaaa

    I do!

  • Użytkownik
  • 3557 postów

Napisano 12 wrzesień 2018 - 09:40

@Tilia nie chciałam tego pisać publicznie, żeby mnie ktoś zaraz nie zjadł, bo w naszym społeczeństwie cały czas jest taki cukierkowy obraz macierzyństwa, kupy pachnące kwiatkami, itp. a ja mam trochę inne przemyślenia. Ale niech będzie - bycie mamą to (dla mnie!) mega dużo poświęceń, odkładanie swoich marzeń, masa nerwów, czasami tęsknię za czasami, kiedy nie miałam dzieci. Ale wiem, że dziewczynki są MOJE/NASZE, pamiętam starania, testy ciążowe i towarzyszące im emocje, kopniaki, porody, jak zobaczyłam ich oczy po raz pierwszy, no wszystko pamiętam. Widzę w każdym ich geście siebie i faceta, którego kocham. Wiem, że Młoda jest tak samo uparta i niecierpliwa jak ja. Wiem, że Młodsza to siła spokoju Brzydkiego. Kocham je najmocniej jak tylko się da, lubię być ich mamą, ale są takie chwile, że myślę ' i na co mi to było'.
Przechodząc do meritum - WYDAJE mi się, że gdyby to nie były moje dzieci, to mogłabym żałować decyzji o adopcji. Że przerosło by mnie aż takie poświęcanie się dla kogoś 'obcego'.
Oczywiście to tylko moje przypuszczenia, ale wydaje mi się, że nie można pokochać adoptowanego dziecka w ten sam sposób co biologicznego.

-Mamusiu, czy miałaś kiedyś marzenie?

-Miałam, idzie teraz koło mnie i trzyma mnie za rękę! dzieci139.gifdzieci139.gif


#17 Tilia

Tilia
  • Użytkownik
  • 9425 postów

Napisano 15 wrzesień 2018 - 15:33

cukierkowy obraz macierzyństwa

ja bym dodała instagramowo-facebookowy  ;-)

 

na co mi to było'.

chyba bardziej zdziwi mnie mama, która tego nie powie/nie pomyśli chociaż raz :)

 

WYDAJE mi się, że gdyby to nie były moje dzieci, to mogłabym żałować decyzji o adopcji. Że przerosło by mnie aż takie poświęcanie się dla kogoś 'obcego'.

W sumie to bardzo ciekawe spostrzeżenie. Plus można niechcący wypomnieć coś dziecku, zwalać winę na geny itd. Wychowanie jest trudne, a co dopiero naprostowanie młodego człowieka.


"Ani małżeństwo ani dziecko nie są obowiązkowym punktem programu na który trzeba się zdecydować. Obowiązkowa jest tylko miłość"

JkIEp1.png

#18 Wisienkowa

Wisienkowa

    HQ

  • Moderator
  • 4761 postów

Napisano 16 wrzesień 2018 - 13:23

@Aspirynkaaa ja rozumiem Twój tok myślenia. Tzn, nie jestem tego samego zdania, ale biologia to biologia tego się nie oszuka. Rozum rozumem, rozsądek, rozsądkiem, ale jednak hormony, działają i trudno z tym walczyć. :) 

 


W sumie to bardzo ciekawe spostrzeżenie. Plus można niechcący wypomnieć coś dziecku, zwalać winę na geny itd. Wychowanie jest trudne, a co dopiero naprostowanie młodego człowieka.
Geny też swoje robią, ale nie w każdej sferze chyba i wychowanie coś tam daje ;) Ale rozumiem ten argument i przekonuje mnie on. 

 

Ja jednak póki jestem młoda i jestem idealistką to uważam, że czasem warto zaryzykować i adoptować. Czasem może wyjść z tego coś naprawdę pięknego. 



#19 Aspirynkaaa

Aspirynkaaa

    I do!

  • Użytkownik
  • 3557 postów

Napisano 17 wrzesień 2018 - 11:11

@Wisienkowa kiedyś kiedyś również myślałam, że adoptujemy dziecko, taki był plan. Ale w tej chwili wiem, że nie byłoby mnie stać na taki gest (mentalnie). Chyba myślałam, że jestem lepszym człowiekiem ;->
Nie mniej kibicuję rodzinom, które się tego podejmują i cieszę się, że tacy ludzie są.

-Mamusiu, czy miałaś kiedyś marzenie?

-Miałam, idzie teraz koło mnie i trzyma mnie za rękę! dzieci139.gifdzieci139.gif


#20 Wisienkowa

Wisienkowa

    HQ

  • Moderator
  • 4761 postów

Napisano 17 wrzesień 2018 - 14:55

@Aspirynkaaa, a na dzień dzisiejszy mnie poród i inne bolesne sprawy przerażają, więc jeśli bym tak dalej miała to adopcja nie byłaby takim złym wyjściem. Ale czułabym się źle z tym, że unikam odpowiedzialności, bo sama nie chcę rodzić. Ja dopiero bym się czuła złym człowiekiem. <bezradny> No ale nie chcę. 

 

Ale tak mi się przypomniał jeden przypadek z mojego otoczenia, gdzie była wielodzietna rodzina i jedno dziecko oddali takiej bogatej rodzinie i potem okazało się przy odpowienim supporcie mega zdolne, skończyło studia i wgl kariera, podczas gdy cała reszta jego biologicznego rodzeństwa tylko gimnazjum skończyła najwięcej. Jednak geny tutaj nie zadziałały, o ile w kwestii edukacji coś one warunkują.  <bezradny>






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych