Tradycyjnie, jak co roku - chociaż forum umiera, chciałam podsumować mój rok.
Rok 2020. Rok całkiem inny niż wszystkie dotychczas. Chciałam napisać, że niezbyt dobry. Ale siedzę właśnie w bujanym fotelu, we własnym domu (który już coraz bardziej przypomina mój dom marzeń, a nie budowę), z kieliszkiem ulubionego szampana i patrzę jak mój mąż i najlepszy przyjaciel układa z naszymi córkami domino. Śmieją się przy tym i dyskutują, a tłusty kot śpi wyciągnięty na kanapie. Jesteśmy zdrowi. Mamy zdrowe dzieci. Ciepły, ładny dom. Rodzinę. Pracę.
Może więc inaczej? To był trudny rok. Zupełnie nie taki, jak planowaliśmy. Ale czy to znaczy, że zły?
Miałam na ten rok dość dużo planów zawodowych. Ciążowych. Mieliśmy sylwestra spędzać w górach.
A wyszło inaczej. Świadomie zrezygnowałam na pół roku z pracy, zostałam z dziećmi, kiedy mnie potrzebowały. Ciąża, temat rzeka. Nie uważam, żeby to był dobry czas na zachodzenie w ciążę. I dobry kraj. Sylwestra spędzam w dresach na kanapie, pisząc post na babskim. Szaleństwo!
Dziewczynki są przedszkolakami pełną gębą. Mają swoje zdanie. Nie boją się go wyrażać. Potrafią walczyć o swoje, ale coraz częściej wiedzą, kiedy odpuścić, żeby kogoś nie zranić. Są ciekawe świata. Myślę, że przychodzi im naturalnie to, co dla naszego pokolenia jest trudne - akceptacja inności. Szacunek do uczuć. Rosną z nich mądre, wartościowe dziewczyny. Taka jestem dumna!
Między mną a Brzydkim z każdym rokiem lepiej. Chyba służy nam czas.
Roku 2021 co nam przyniesiesz? Czy trochę odpuścisz? Pozwolisz coś zaplanować?
Tyle mam planów jeszcze niezrealizowanych. Czy dasz szansę?
Życzę sobie tylko jednego. Żebyśmy byli zdrowi. Resztę ogarniemy sami.